- Ty mitologii nigdy nie czytałaś?! - zapytała mnie z uśmiechem na ustach Rose
- Mitologia? A po co to komu? – wybuchłyśmy śmiechem. - Słyszałam, że ostatnio topiłaś dziewczynę od Posejdona. Czy to prawda?
- Lycee? A, to nie było topienie. Ja jej sprawdzałam, czy umie oddychać pod wodą - znowu parsknęłyśmy śmiechem. Myślę, że z Rose stworzymy niezłą przyjaźń.
- Aha. A co do mitologii, to jest całkiem spoko. Ci wszyscy herosi, to w Internecie i w książkach, to całkiem niezłe przystojniaki.
- Uważaj, bo któryś z nich, to może być Twój brat! - zapomniałam o tym całkowicie! Gdy tak na tym rozmyślałam, nad moją głową zaczęło się coś świecić. Ale to światło było czarne. Spojrzałam w górę, ale tam nic nie było. To coś było jakby przyczepione do mojej głowy! Rose na mnie spojrzała:
- Sa-am, ty wiesz, że Cię uznano?
- Uzna-co?!
- No czyli Twój boski rodzic Cię uznał.
- Tak?! Kto to?! Zeus? A może Posejdon? Albo... - cieszyłam się jak dziecko. Ostatni raz się tak radowała, gdy były święta w domu dziecka i pani Kirst dała mi broszkę w kształcie czaszki. Miałam wtedy 5 lat i to mój pierwszy prezent gwiazdkowy. Wcześniej sierociniec było stać tylko na cukierki...
- Już spokojnie. Mówisz, że Cię interesuje mitologia, tak? To co oznacza taki znak? - zaczęła rysować w powietrzu. Namalowała krzyż, który miał u góry przyczepioną jakby miskę, a w tej misce latająca kropka. Musiałam sobie przypomnieć. I już wiedziałam.
- Ty wiesz, co nie?
- Trudno, żebym nie wiedziała. U nas w obozie była tylko dwójka takich dzieci.
- Hades - powiedziałam. Byłam zawiedziona. Dobra, Hades jest spoko, ale spodziewałam się kogoś więcej.
- Nie martw się. Z czasem przywykniesz. Ja już przywykłam do bycia Aresiątkiem. - uśmiechnęłam się
- Dobra. Może pójdziemy do Darlene? - Po co? Z tego co pamiętam jesteś z nią pokłócona. - No tak, ale chcę się z nią pogodzić. Mieć wroga córkę Aresa i to jeszcze domkową Czerwonych, to chyba nie jest dobra rzecz - Zgadzam się z tobą. Więc chodźmy - Rose poszła pierwsza. Gdy byliśmy koło placu do ćwiczeń widziałyśmy jak Darlenee gada z Chejronem. Zastanawiałyśmy się, czy coś przeskrobała. Potem zauważyłyśmy dziewczynę, która miała prawdziwą burzę rudych włosów. Czyli dzisiaj do obozu doszły dwie nowe dziewczyny. Ja i ta dziewczyna. Darlene, gdy rozmawiała z Chejronem była bardzo zniesmaczona. Gdy skończyli rozmawiać, wzięła ją za rękę i zaprowadziła pod Niebieski Dom. Coś krzyknęła, ale nie zrozumiałyśmy. Dziewczyna szybko uciekła do domu. Zastanawiałyśmy się, czy już do niej podejść. - Już - powiedziała Rose. Podeszłyśmy do niej, a ona do nas powiedziała: - Rose, dzięki, że się zajęłaś niebieską pyskatą. Musiałam zaprowadzić tą nową. Od Chione. - Spoko. A właśnie, ta ,,niebieska pyskata" ma na imię Samantha. Chciała Ci coś powiedzieć. - Cóż za zaskoczenie - odpowiedziała z sarkazmem. Miałam wielką ochotę ją uderzyć. - Chciałam się z Tobą pogodzić - odpowiedziałam. Moja pewność siebie trochę mnie opuściła. - Pogodzić?
<Darlene?>
- Mitologia? A po co to komu? – wybuchłyśmy śmiechem. - Słyszałam, że ostatnio topiłaś dziewczynę od Posejdona. Czy to prawda?
- Lycee? A, to nie było topienie. Ja jej sprawdzałam, czy umie oddychać pod wodą - znowu parsknęłyśmy śmiechem. Myślę, że z Rose stworzymy niezłą przyjaźń.
- Aha. A co do mitologii, to jest całkiem spoko. Ci wszyscy herosi, to w Internecie i w książkach, to całkiem niezłe przystojniaki.
- Uważaj, bo któryś z nich, to może być Twój brat! - zapomniałam o tym całkowicie! Gdy tak na tym rozmyślałam, nad moją głową zaczęło się coś świecić. Ale to światło było czarne. Spojrzałam w górę, ale tam nic nie było. To coś było jakby przyczepione do mojej głowy! Rose na mnie spojrzała:
- Sa-am, ty wiesz, że Cię uznano?
- Uzna-co?!
- No czyli Twój boski rodzic Cię uznał.
- Tak?! Kto to?! Zeus? A może Posejdon? Albo... - cieszyłam się jak dziecko. Ostatni raz się tak radowała, gdy były święta w domu dziecka i pani Kirst dała mi broszkę w kształcie czaszki. Miałam wtedy 5 lat i to mój pierwszy prezent gwiazdkowy. Wcześniej sierociniec było stać tylko na cukierki...
- Już spokojnie. Mówisz, że Cię interesuje mitologia, tak? To co oznacza taki znak? - zaczęła rysować w powietrzu. Namalowała krzyż, który miał u góry przyczepioną jakby miskę, a w tej misce latająca kropka. Musiałam sobie przypomnieć. I już wiedziałam.
- Ty wiesz, co nie?
- Trudno, żebym nie wiedziała. U nas w obozie była tylko dwójka takich dzieci.
- Hades - powiedziałam. Byłam zawiedziona. Dobra, Hades jest spoko, ale spodziewałam się kogoś więcej.
- Nie martw się. Z czasem przywykniesz. Ja już przywykłam do bycia Aresiątkiem. - uśmiechnęłam się
- Dobra. Może pójdziemy do Darlene? - Po co? Z tego co pamiętam jesteś z nią pokłócona. - No tak, ale chcę się z nią pogodzić. Mieć wroga córkę Aresa i to jeszcze domkową Czerwonych, to chyba nie jest dobra rzecz - Zgadzam się z tobą. Więc chodźmy - Rose poszła pierwsza. Gdy byliśmy koło placu do ćwiczeń widziałyśmy jak Darlenee gada z Chejronem. Zastanawiałyśmy się, czy coś przeskrobała. Potem zauważyłyśmy dziewczynę, która miała prawdziwą burzę rudych włosów. Czyli dzisiaj do obozu doszły dwie nowe dziewczyny. Ja i ta dziewczyna. Darlene, gdy rozmawiała z Chejronem była bardzo zniesmaczona. Gdy skończyli rozmawiać, wzięła ją za rękę i zaprowadziła pod Niebieski Dom. Coś krzyknęła, ale nie zrozumiałyśmy. Dziewczyna szybko uciekła do domu. Zastanawiałyśmy się, czy już do niej podejść. - Już - powiedziała Rose. Podeszłyśmy do niej, a ona do nas powiedziała: - Rose, dzięki, że się zajęłaś niebieską pyskatą. Musiałam zaprowadzić tą nową. Od Chione. - Spoko. A właśnie, ta ,,niebieska pyskata" ma na imię Samantha. Chciała Ci coś powiedzieć. - Cóż za zaskoczenie - odpowiedziała z sarkazmem. Miałam wielką ochotę ją uderzyć. - Chciałam się z Tobą pogodzić - odpowiedziałam. Moja pewność siebie trochę mnie opuściła. - Pogodzić?
<Darlene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz