czwartek, 28 sierpnia 2014

Od Darlene - CD. Lydii i Samanthy

Chejron po raz kolejny powtórzył mi, że mam być uprzejma dla nowych, bo inaczej stracę posadę grupowej. W środku mnie się gotowało. 
- Ostatnimi czasy zwala się na mnie mnóstwo nowych. Mam ich dość - warknęłam wściekle.
- Jesteś jedną z najstarszych członkiń obozu i ciąży na tobie wielka odpowiedzialność - tłumaczył mi cierpliwie centaur. Jego też powoli zaczynałam mieć dość, dość, dość! 
- Mógłby mnie pan zostawić w spokoju! - pysknęłam w końcu.
- Jeszcze jedno słowo i zakleję ci usta - pogroził mi na poważnie, kazał przeprosić obie nowe, i zmył się w powietrzu. Miałam ochotę rozerwać go na strzępy, albo przebić mieczem. Już mnie świerzbiły ręce. Jeśli w tej chwili zobaczę jakiegoś nowego, chyba go zatłukę!!! Odwróciłam się, a tam... dwie nowe. Myślałam, że wybuchnę. 
- Chciałam się z Tobą pogodzić - powiedziała niebieskowłosa. 
- Pogodzić? - zapytałam z ironią. Omal się nie roześmiałam. - Co to ma znaczyć? - uniosłam brwi. Ta dziewuszka była taka żałosna. Oparłam niedbale rękę na biodrze i leniwym ruchem odgarnęłam włosy z twarzy. Gdybym nie zmieniła nastawienia, dziewczyna leżałaby już dawno na ziemi bez głowy.
- No... - zaczęła niepewnie.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? - syknęłam. 
- Miałam przynajmniej odwagę zaproponować rozjem - uniosła podbródek do góry.
- Jesteś śmieszna - rzuciłam ledwo się opanowując. 
- Darlene! Zastanów się. To córka Hadesa - powiedziała twardo Rose.
- Ooo! To wszystko zmienia! - udałam zdumienie. - Z chęcią... w ogóle się tym nie przejmę - rzuciłam kąśliwie na koniec. Córka Hadesa. Też coś. Nie z takimi walczyłam.
- Ogarnij się, Dar! - próbowała przywrócić mnie do porządku Rose.
- Zamknij się w końcu! - niemal krzyknęłam. Nie do pomyślenia, przed chwilą Chejron kazał mi przeprosić wszystkie nowe... 
- Chodźmy już stąd! - powiedziała Samantha ciągnąc za rękaw Rosemarie. - Ona nie jest tego warta...
- Nie! - wyrwała się jej Rose. Ho, ho, wychodziła z niej córka Aresa. Już dawno nie widziałam jej wzburzonej. - Nie wolno ci się tak zachowywać! Już wiem kto umacnia stereotyp, że dzieci Aresa są wredne i gwałtowne!
- Tak, ty! - roześmiałam się grubiańsko. W tej chwili ja byłam bardziej opanowana od niej. Widziałam jak lekko drży jej ręka. My już tak mamy w chwilach zdenerwowania. Przygotowałam się na atak z jej strony, jednak nic takiego nie nastąpiło. Odwróciła się na pięcie i już miała ruszyć, kiedy Samantha rzuciła jeszcze w moją stronę:
- Dlaczego taka jesteś? 
- Ponieważ gdyby wszyscy byli tacy lelawi i miękkcy jak ty, obóz dawno by upadł - odparowałam jej. Miotały mną sprzeczne emocje. W tej chwili Rose nie wytrzymała. Z gibkością kota odwróciła się i zaatakowała mnie swoim kołkiem. 
- Nie atakujemy swoich, kotku! - rzuciłam z wściekłością odparowując ruch. 
- Jesteś zupełnie inna niż ja! - powiedziała wyraźnie wkurzona Rose. Walka Aresiątek, tego jeszcze nie było. Oblizałam wargi i przymierzyłam się do ataku, kiedy ktoś krzyknął:
- Przestańcie! - gdy odwróciłam się za siebie dostrzegłam Lydię oraz Samanthę. Czemu ta ruda dziewczyna jeszcze tu stoi?! Zmroziła się, czy co?! Nie zauważyłam jednak, która krzyknęła. 
- Stop! Uspokójcie się! - słyszałam tylko.

<Lydia? Samantha? A może Rose? ;3>

1 komentarz: