poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Darlene CD. Samanthy

- Przepraszam. Nie widziałam Cię. Szukam kogoś, kto mi pomoże. Gonił mnie wielki człowieko-byko-coś! O co w tym chodzi?! - usłyszałam od dziewczyny, która mnie potrąciła. Była jakaś dziwna. Miała niebieskie włosy. 
- Człowieko-byko-coś? - powiedziałam rozbawiona. Wybuchnęłyśmy z Morvaną głośnym śmiechem. - Nie znasz określenia Minotaur? - zapytałam ze złośliwym uśmiechem.
- Minotaur? - zapytała wielce zdziwiona. Prychnęłam. Niekiedy to takie osoby tu trafiają, że szkoda gadać. 
- Tak - powiedziałam niedbale. 
- Darlene, chodź już - Morvana pociągnęła mnie za łokieć i wywróciła oczami.
- Poczekajcie! Czemu to coś mnie zaatakowało?! - powiedziała głośno dziewczyna.
- Boże... - stęknęła Morvana.
- To coś atakuje wszystkich herosów, też mi coś - machnęłam ręką. Już miałam odejść, kiedy nadjechał Chejron. Dziewczyna pisknęła na widok centaura.
- Jakiś problem, dziewczęta? - zapytał z uśmiechem.
- Ta sierotka nie może zrozumieć, że zaatakował ją minotaur - założyłam ręce na piersi i uśmiechnęłam się krzywo.
- Minotaur? - Chejron zmarszczył brwi. - Ta bestia znowu kręci się koło obozu... Zaatakowała już dwoje naszych nowych obozowiczów. Trzeba coś z tym zrobić - mruknął.
- Hej! Czemu wszyscy mówią o jakimś minotaurze? - zapytała dziewczyna.
- Coś ci zrobił, dziecko? - zapytał troskliwie Chejron. Prychnęłam. Przecież widać było, że nic jej nie jest.
- Nie, chyba nie. Co to w ogóle za obóz? Herosów? Kim są herosi? - oszołomiona dziewczyna miała tysiąc pytań na raz.
- Spokojnie, wszystkiego się dowiesz w swoim czasie - uśmiechnął się do niej dobrotliwie centaur. - Teraz lepiej będzie, jeżeli na wszelki wypadek zbada cię jeden z naszych lekarzy. Ja muszę iść na plac ćwiczeń, ale Darlene cię zaprowadzi to sali, gdzie leżą chorzy. 
- Mam inne rzeczy do roboty! - wrzasnęłam. Nie miałam ochoty nikogo nigdzie prowadzić.
- Mówiłam, żebyśmy stąd poszły... - mruknęła Morvana.
- Zamknij się - syknęłam.
- Dość tego! Masz zaprowadzić ją do sali, i to już. Na razie żegnam, ale potem odwiedzę cię, i oprowadzę po obozie, co ty na to? - powiedział, ale dziewczyna tylko spuściła wzrok. Już ja dopilnuję, żeby odechciało jej się ze mną gdziekolwiek chodzić. Kiedy Chejron odjechał, Morvana zaśmiała się:
- Radź sobie, aresiątko - wydęła usta i uciekła do pokoju. Kretynka.
- Chodź! - warknęłam i złapałam ją za rękę.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęła i wyrwała się.
- Chcesz tam iść czy nie?! - wrzasnęłam.
- Nie! - odpowiedziała.
- I gówno mnie to obchodzi - złapałam ją jeszcze raz.

<Samantha? Z Dar się nie zadziera ;D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz