środa, 10 września 2014

Od Rosemarie - CD. Cynthii

Ruszyłam na wzgórze. Miałam przyjąć jakąś nową i pokazać Dar, że da się oprowadzić przybyłych bez awantur. Niezbyt mnie to obchodziło, miałam ciekawsze rzeczy do zrobienia. Wkurza mnie to, że zawsze musze być tą spokojną, bo mam dar! Zawsze mam pokazywać tym od Aresa, że da się to zrobić! Jakby nie mieli nikogo innego! No, ale ja jestem z tego domku! Mam inne zajęcia niż niańczenie tych dziecek! Może i są niektórzy starsi ode mnie, ale zachowują się jak pięcio-letnie dziecko. Żałuję, że nie jestem w niebieskich. Tam na pewno nie zachowują się jak bachory. Może i są słabsi fizycznie, ale umysły mają rozwinięte. No ale rozkaz to rozkaz. 
- Cześć, jestem Rose, córka Aresa. Poproszono mnie bym cię oprowadziła – przywitałam się spokojnym głosem, a w środku mnie wybuchały bomby. 
- Cynthia, córka Apolla.
Miała kasztanowe włosy zaplecione w warkocz, niebieskie oczy. Do czarnych getrów założyła również czarny sweter, a na nogach miała ciężkie buty.  
- Fajny masz styl – skomplementowałam ją. 
- Dzięki, ty też – uśmiechnęła się. 
Zerknęłam na swój strój i odwzajemniłam uśmiech. Oprowadziłam ją po obozie i opowiadałam o nim. Przedstawiłam jej parę osób, opowiedziałam o zajęciach i co jak się odbywa, o której godzinie. Co było dziwne, nie zadawała mi żadnych pytań. 
- Czuję, że będę tu spędzała cały dzień - powiedziała, gdy weszłyśmy na strzelnicę. 
- Nie wątpię – coś przeleciało kilka minimetrów od mojej twarzy. To była strzała. 
- Uważaj jak chodzisz – usłyszałam zadowolony głos. 
- Zawsze musisz mi to robić? – spytałam zirytowana. – I zawsze trafiasz w sam środek tarczy – wyciągnęłam głęboko wbitą strzałę. 
- Tak, czekam, aż się nauczysz – zaśmiała się . 
- To jest twoja siostra Isabella – zwróciłam się do nowej. 
- Córka Apolla? – rudowłosa wyszła z cienia i zlustrowała ją wzrokiem. – Nie wyglądasz na naszą. 
- To był komplement?  - spytała. 
- Zapewne nie. Możesz mi mówić Bella. 
- Jestem Cynthia, ale mówią na mnie Thia, albo Cinny.  
- Słuchaj mogę ci ją zostawić? Musze załatwić parę spraw – przerwałam im. 
- Jasne idź. 
Odbiegłam szybko. Usłyszałam za sobą jeszcze krótkie:
- Strzelasz? 

<Cynthia? Mogę cię oddać pod opiekę Belli, nie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz