czwartek, 11 września 2014

Od Jamesa - CD. Mavrud

- Z moimi znajomymi się nie zadziera! - ryknęła dziewczyna, która stała za mną.
- Ej, ej! Piękności wy moje - próbowałem rozluźnić sytuację.
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęła Darlenee.
- Piękność, piękność! - zacząłem krzyczeć wymachując rękoma. - Widzicie ją! To jest obozowa piękność! - wskazywałem na Dar. Zrobiła się czerwona.
- Zamknij się pokurczu! - złapała mnie za rękaw. Ta druga złapała mnie za drugi i z siłą kilkunastu koni pociągowych mnie zaciągnęły pod maszt.
- Widzisz to? - zapytała szyderczo ta druga.
- Trudno tego nie widzieć. Ma z kilkanaście metrów wysokości.
- Uważaj, jeśli nam podpadniesz, zawiśniesz na tym!
- O nie! - krzyknąłem z sarkazmem.
- Czyli się nie boisz?
- A czego się bać? - w tym momencie koleżanka Darlenee przytrzymała mi ręce, a Darlenee złapała mnie za gumkę od bokserek
- Ej, uważaj! Są nowe!
- A nie wyprane w Perwolu? - zapytała szyderczo i poczułem, jak coś mnie ciągnie do góry. No pięknie. Te dziewczyny mnie przywiązały do masztu. I wisiałem w górze. No super.
- Spokojnie - powiedziała Dar - Chejron przyjeżdża już jutro. Pan D. się nami nie interesuje. Do jutra! - uciekły do domu Czerwonych. Prawie straciłem nadzieję na to, że mogę dzisiaj spokojnie zasnąć.
***
Zaczęło się ściemniać. Wykluczyłem wszystkie sposoby by się uwolnić. Odciąć sztyletem bokserek nie można, bo spadnę i będzie ze mnie kałuża. Cała reszta pomysłów - one to przemyślały. Nienawidzę ich! Było już prawdę mówiąc ciemno. Świeciły tylko okna w pokojach. Było upiornie. Ciała Elsy jeszcze nikt nie zabrał. Jeszcze bardziej się... bałem. Nagle zauważyłem dwa przemieszczające się światełka. Podskoczyłem i doszedłem do wniosku, żeby więcej tego nie robić. Pod masztem stanęła ta przyjaciółka Darlenee i jakiś chłopak. Krzyknąłem, ale nie tak głośno. Wiedziałem, że ludzie już śpią:
- Przyszłaś się ze mnie pośmiać? I w dodatku zabrałaś kolegę. Uuuu, słodko!
- Przyszłam Ci pomóc ciole! - zaczęła odwiązywać linę. Nie mogłem uwierzyć. Palcami już dotykałem ziemi.
- Widzisz? Bolało?
- To ściąganie, nawet nie, ale przez 3 godziny, jak nie więcej, wisiałem!
- Hmhh! - chrząknął kolega dziewczyny
- A tak w ogóle, to się nawet nie przedstawiliśmy! Nazywam się Morvana, a to jest Christopher. Jestem siostrą Darlenee, a Christoph jest od Apolla.
- Christopher! Wracaj do domu! - krzyknęła jakaś dziewczyna z domu Niebieskich.
- Już idę!
- To pa - powiedziała Morvana.
- To twój chłopak? - zapytałem.
- Christopher?! NIGDY! To przyjaciel. Chodźmy już do domu.
- Czemu taka jesteś?
- Jaka?
- No, że nie jesteś jak przy Darlenee
- Aby być przy boku Darlenee, trzeba mieć to coś. Jestem trudnym charakterem, wiem. Z początku myślałam, że będziesz gorszy, ale no, podobasz mi się. Ale nie bierz tego do siebie - szturchnęła mnie w bok. Wchodziliśmy do domu. Morvana zaczęła krzyczeć:
- Aaa! Darlene! Pokurcz wszedł do domu! - szepnęła do mnie - uciekaj do tego pokoju - znowu krzyczała - Darlenee! Wstawaj do jasnej anielki! - Dalej słyszeliśmy tylko chrapanie
- Dobra, mniejsza z tym - zdecydowała Morvana - Dobranoc - powiedziała lekkim głosikiem i mnie pocałowała. Ostatni raz czułem się tak, gdy żyła Elsa. Skoczyłem na łózko i usłyszałem:
- AŁ Normalnie spać nie można tutaj?! - pode mną leżał chłopak. Co za wtopa!
- Przepraszam. Nie widziałem Cię - skoczyłem na drugie łóżko i prawie od razu zasnąłem. Ten chłopak jeszcze na mnie krzyczał, ale ja myślałem tylko o Morvanie. Czy mogłaby być zastępczynią Elsy? Co mogło się dalej dziać? A co z Darlenee?
- To przepraszam to sobie włóż w tyłek!
- Jezu, nie widziałem!
-...
<Od Mavrud? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz